Oficjalnie sezon 2017/2018 przeszedł do historii. Od ostatniego
konkursu Pucharu Świata w Planicy minęły już ponad 2 tygodnie. Po
wyczerpujących miesiącach rywalizacji wreszcie każdy z zawodników może odpocząć
spędzając czas z rodziną. Jako taki odpoczynek oczywiście nie tyczy się do
końca reprezentacji Polski. Stefan Horngacher zaplanował już trening na trzeci
dzień po zawodach na słoweńskiej Letalnicy, ale po takim sezonie jak ten chyba nikt nie ma prawa
narzekać na metody naszego szkoleniowca. Najbardziej zadowolony z siebie może
być oczywiście lider polskiej kadry – Kamil Stoch. Ciężko tu nie użyć
stwierdzenia, że był to sezon idealny. Oczywiście można doszukiwać się rzeczy,
które mogły pójść lepiej, ale po co?
foto: krakow.wyborcza.pl
Z Kamila dumna jest cała Polska, ale najbardziej oczywiście mieszkańcy jego rodzinnej miejscowości, Ząb. Właśnie tam w tę sobotę całe Podhale uroczyście przywitało naszego już trzykrotnego mistrza olimpijskiego. Jak przyznaje sam sołtys Zębu, było im bardzo ciężko namówić Kamila do tak hucznego powitania, ale w końcu się udało. Stochowi towarzyszyła jego żona, Ewa, kolega z drużyny i tym samym brązowy medalista olimpijski Dawid Kubacki oraz część sztabu szkoleniowego.
foto: krakow.wyborcza.pl
Cała uroczystość rozpoczęła się od przejazdu przez wieś
góralskiej banderii konnej, za którą w białych dorożkach podążali sportowcy i pozostali honorowi
goście. Potem, gdy już wszyscy zajęli wyznaczone miejsca, nastąpiły oficjalne
powitania. - Witamy mistrza, którego
cechuje wielka odwaga i pracowitość. Człowieka, który wyznacza nowe wartości i
jest wzorem, w szczególności dla młodego pokolenia. Witamy cię Kamilu – mówiła
Barbara Sobańska, dyrektor zakopiańskiego Zespołu Szkół Mistrzostwa Sportowego,
do których w przeszłości uczęszczał Kamil. - Witaj
w domu. Witaj pomiędzy swoimi, w gronie tych, którzy ci towarzyszą od urodzenia
poprzez dzieciństwo, dorosłe życie, czas sportowych sukcesów i czas sportowej
kariery.(…) Chcieliśmy powiedzieć ci, że jesteśmy bardzo wdzięczni, że
sprawiasz nam swoją postawa i sukcesami sportowymi tyle radości, że jest ona
właściwie niemierzalna – dodał wójt gminy Poronin Bronisław Stoch.
Po tych
wszystkich miłych słowach nadszedł moment na przemówienie tego, dla którego
wszyscy się w Zębie licznie zebrali.
- Cały czas
zastanawiam się jak mam to w ogóle zacząć i co powiedzieć, ale jak tu już mówią
wszyscy, że jesteśmy wśród swoich, ze są tu sićka po prostu tutaj zębiany i nie
ino, to myślę, że nie będziemy się jakoś wywyższać, tylko mówić normalnie
<śmiech>. A że góralskiego ostatnio używam mniej, bo mi cały czas godajo,
ze mnie nie rozumiejo, co godam, to będę gadał normalnie – rozpoczął
dwukrotny zdobywca Kryształowej Kuli.
- Ze sławą czy popularnością to jest tak, że
zależy kto jak do tego podchodzi. Ja się cieszę, że mogę po prostu spokojnie wyjść na ulicę, na spacer, z domu, przed dom, do kolegów, z kolegami, wyjść przede wszystkim z żoną. Staram się po prostu nie myśleć o tym, że jestem kimś innym, ważniejszym czy lepszym. I wydaje mi się, że takie podejście jest najlepsze, bo mogę poruszać się normalnie między ludźmi i nie czekać, czy ktoś do mnie podejdzie czy nie. Jeżeli podejdzie to ok, a jeżeli nie podejdzie to też się nic nie stanie, nawet lepiej czasami <śmiech> - kontynuował Kamil.
- Ze sławą czy popularnością to jest tak, że
zależy kto jak do tego podchodzi. Ja się cieszę, że mogę po prostu spokojnie wyjść na ulicę, na spacer, z domu, przed dom, do kolegów, z kolegami, wyjść przede wszystkim z żoną. Staram się po prostu nie myśleć o tym, że jestem kimś innym, ważniejszym czy lepszym. I wydaje mi się, że takie podejście jest najlepsze, bo mogę poruszać się normalnie między ludźmi i nie czekać, czy ktoś do mnie podejdzie czy nie. Jeżeli podejdzie to ok, a jeżeli nie podejdzie to też się nic nie stanie, nawet lepiej czasami <śmiech> - kontynuował Kamil.
foto: krakow.wyborcza.pl
- Są sytuacje oczywiście,
w których bywa krępująco, jak choćby ktoś zapyta mnie o zdjęcie czy autograf
przed wejściem do kościoła, albo po wyjściu z kościoła, albo w samym kościele.
No to to już jest co najmniej dziwne. Ale są też miłe sytuacje, kiedy ktoś
podejdzie gdzieś po prostu na ulicy i zapyta czy mi przeszkadza i jeżeli byłaby
taka możliwość to chciałby sobie zrobić zdjęcie czy wziąć autograf. Ale
najważniejsze dla mnie jest to, że mogę być normalnym człowiekiem, normalnym
mężem dla mojej żony, normalnym bratem dla swoich sióstr i synem dla swoich
rodziców, a przede wszystkim być sobą. I nigdy nie chcę tego zatracić. Dlatego
sława i popularność zawsze są dla mnie na drugim miejscu, albo w ogóle o nich
nie myślę. Zawsze chcę być po prostu sobą. Amen – zakończył Stoch.
Kamil Stoch odpowiadając później na pytanie o najlepszą recepturę na sukces , przyznał że nie ma takiego jednego, u
każdego działającego przepisu.
- Każdy musi na swój
sukces zapracować. Sukcesem nie zawsze jest wygranie zawodów czy złoty medal.
Czasami sukcesem może być małżeństwo, jak w moim przypadku, największy sukces w
moim życiu. Dla innych sukcesem może być zdanie matury, ukończenie studiów,
dobra praca, szczęśliwa rodzina i budzenie się rano z uśmiechem na twarzy i
wewnętrzne poczucie, że jest się spełnionym człowiekiem. Dlatego myślę, że
najlepiej zastanowić się nad tym, co jest dla nas dobre, ważne i to
pielęgnować. A sukces przychodzi właśnie później, jakby dodatek do tego
wszystkiego – mówił Kamil.
- Sukces sam też z
nieba nam nie spadnie. Trzeba wierzyć, że ten sukces kiedyś osiągniemy, ale
przede wszystkim trzeba na niego dużo pracować, dużo poświecić, siebie poświecić
i nie czekać z założonymi rękami na fotelu. O sukces trzeba samemu zawalczyć i
ciężko na niego zapracować– zaznacza czterokrotny medalista olimpijski.
- Chciałbym
podziękować z całego serca wszystkim kibicom, którzy jeździli za nami, za mną i
za całą drużyną przez całą zimę. Mojemu fanklubowi, który jest niezawodny,
który nawet do Japonii za mną jeździ. Ale przede wszystkim wam, którzy się tak
licznie zebraliście, bo naprawdę to jest dla mnie piękna chwila i dziękuję wam jeszcze raz.
foto: krakow.wyborcza.pl
Popularność Kamila coraz bardziej rośnie i to nie tylko w Polsce, dlatego ciekawe może być to jak radzi sobie z popularnością męża jego żona Ewa. - Co do życia z Kamilem. Przede wszystkim żyję z chłopakiem skromnym, normlanym, który zawsze jest sobą, Dodatkowo stał się gwiazdą, odnosi wspaniałe sukcesy, więc jak najbardziej uwielbiam w tym uczestniczymy, wspierać go. Powiem tak, jak wszyscy tutaj pewnie wiedza, Kamil pracuje dla mnie, ja pracuje dla Kamila. Bywa tak, że im lepiej mu idzie, tym ja mam więcej pracy i mniej mamy czasu dla siebie. W momentach kiedy jest słabiej, kiedy forma nie jest wymarzona – ja mam mniej pracy i mam więcej Kamila, więc zawsze to są takie mieszane uczucia. Ale zawsze życzę mu jak najlepiej, żebyśmy mogli się wspólnie cieszyć – odpowiadała Ewa Bilan-Stoch, żona i menadżerka lidera polskiej kadry.
Podczas całej uroczystości Kamil odebrał chyba porównywalną
ilość upominków i kwiatów co w całym sezonie. Oczywiście nie były to
niezapomniane wazony, ani unikalne talerze, ale mimo to Kamil sprawiał wrażenie
bardzo zadowolonego z prezentów. Szczególnym zaskoczeniem był medal przywieziony
przez kibiców z Zanzibaru, gdzie Kamil razem z Ewa spędzili swój miesiąc
miodowy.
Relacje wideo z wydarzenia można znaleźć w podanym linku. LINK
Źródło:
TVP Info
Onet Sport
krakow.wyborcza.pl
krakow.wyborcza.pl
ahhh, kocham go ale rozbawiła mnie ta część z dorożkami aahahha ale jestem dumna i nie mogę być bardziej szczęśliwa z faktu, że jest genialnym sportowcem i przy tym tak wspaniałym człowiekiem:)
OdpowiedzUsuń